Jakiś czas temu na portalu Menedżer Zdrowia ukazał się artykuł zatytułowany „Nieporozumienie Zawodów Medycznych”. Poświęcony został sytuacji w ruchu, który dwa lata temu powstał w wyniku zjednoczenia dziewięciu związków zawodowych, reprezentujących grupy zawodowe polskiej służby zdrowia. O co w tym wszystkim chodzi?

Przede wszystkim o oskarżenia, jakie pojawiły się w ostatnich tygodniach w przestrzeni internetowej. Przedstawiciele różnych środowisk zaczęli wzajemnie oskarżać się o wykorzystywanie potencjału porozumienia dla realizacji własnych, partykularnych interesów. W ocenie tych osób, działania podejmowane przez PZM nie przyniosły oczekiwanego efektu synergii, a pomogły niektórym grupom spełnić jedynie własne postulaty.

Redakcja „Menedżera Zdrowia” poprosiła o komentarz liderów ruchu. W swoich wypowiedziach wyrazili jednak nie tylko wiarę w dalszą realizację idei. Naszą uwagę przykuły słowa Krzysztofa Bukiela, przewodniczącego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy:

Prawda jest taka, że ci, którzy byli mniej aktywni lub mieli mniejsze możliwości w działaniach na rzecz poprawy warunków wynagradzania członków swoich związków zawodowych zaczęli czuć coś w rodzaju zawiści wobec tych, którzy mają większe możliwości. Przykład? Diagności laboratoryjni wobec pielęgniarek lub lekarzy. Można to zrozumieć, ale nie można mówić, że ktoś tutaj zdradził porozumienie albo że idea porozumienia została zburzona. Idea była taka - są pola wspólne i pola odrębne. Na polach wspólnych działamy razem, na polach odrębnych każdy działa jak może, a inni mu w tym nie przeszkadzają, przeciwnie - wspierają ich.

Nie mogąc przejść obojętnie wobec tak postawionej tezy, poprosiliśmy o odniesienie się do niej panią dr n. med. Matyldę Kłudkowską, diagnostę ze Szpitala Klinicznego im. Heliodora Święcickiego w Poznaniu i liderkę akcji PZM „Czujemy się oszukani. Czarny piątek w ochronie zdrowia”. Protest ten oparty był na zsynchronizowanej akcji diagnostów laboratoryjnych oraz przedstawicieli innych zawodów medycznych i niemedycznych z całego kraju. Odbił się szerokim echem w ogólnopolskich mediach. „Wprowadzanie uregulowań płacowych w wybranych grupach nie wywołuje we mnie zawiści, a tylko i wyłącznie oburzenie.” – mówi w rozmowie z nami pani Matylda, komentując propozycje złożone w imieniu rządu tylko niektórym zawodom medycznym.

„I to nie na przedstawicieli tychże zawodów, a na Ministerstwo Zdrowia, bo takimi rozwiązaniami demoluje siatki płac w szpitalach i innych jednostkach ochrony zdrowia. Nie możemy przecież akceptować sytuacji, w której kierownik laboratorium – diagnosta ze specjalizacją i wieloletnim doświadczeniem, odpowiedzialny za wielomilionowe przetargi na sprzęt i odczynniki laboratoryjne, zazdrości podstawy wynagradzania lekarzowi w trakcie specjalizacji. Ministerstwo Zdrowia zatraciło właściwe proporcje, a nasze środowisko odczytuje to jako brak szacunku do naszej pracy” - dodaje, wskazując jako przyczynę wyłącznie doraźny i prowizoryczny charakter rozwiązań proponowanych przez ministerstwo oraz brak uregulowań systemowych.

Mimo nieporozumień istniejących w strukturach Porozumienia, środowiska diagnostów laboratoryjnych nie rezygnują z dalszej walki o poprawę warunków pracy i płacy. "Z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że efekt akcji protestacyjnej jest dużo lepszy, niż zakładaliśmy. Zainteresowanie diagnostów laboratoryjnych kolejnym etapem walki jest bardzo duże" – gwarantuje nasza rozmówczyni. "O ostatecznym kształcie akcji zdecydujemy w przeciągu najbliższych dwóch tygodni. Podkreślić należy jednak, że teraz wszystko zależy od nas, naszej determinacji i woli walki. Dość narzekania, pora działać!".

Porozumienie Zawodów Medycznych także planuje kolejne działania. Od anonimowych przedstawicieli ruchu otrzymaliśmy ostrzeżenie o fali zachorowań na grypę, która może zdarzyć się jesienią. Jak wiadomo, to właśnie o tej porze roku występuje największa zapadalność na tę chorobę, co może przełożyć się na znaczącą absencję pracowników służby zdrowia.

Bartosz Zawadzki